Czy niedźwiedź polarny i mój własny kot radzą sobie ze stresem lepiej ode mnie?

To nagranie ma już kilka lat, ale co jakiś czas do niego wracam. Jest bardzo krótkie i ma nienajlepszą jakość, niestety nie udało mi się znaleźć wyraźniejszej wersji. Jeśli macie ochotę, to zapraszam do obejrzenia (niedźwiedziowi nic się nie stanie, spokojnie):

Tego niedźwiedzia krótkotrwale unieruchomiono za pomocą środka usypiającego. Naukowcy zbadali go i zarejestrowali, ale zanim to nastąpiło, przez pewien czas uciekał przed helikopterem. Potem był otoczony ludźmi, nie będąc zdolnym do wykonania jakiegokolwiek ruchu (działanie środka usypiającego). Dla dziko żyjącego niedźwiedzia polarnego, który wiedzie samotniczy tryb życia, to są przeżycia bardzo stresujące, wręcz wstrząsające. Można powiedzieć, że dla niego to jest trauma. Film zwraca uwagę na sposób, w jaki niedźwiedź sobie z tym radzi – w momencie, kiedy zaczyna odzyskiwać władzę nad sobą. Najpierw intensywne drgawki, potem bardzo głęboki oddech, a następnie uspokojenie. Na sam koniec prawdopodobnie sen w bezpiecznym miejscu.

Niedźwiedź to tylko (albo aż) niedźwiedź i nie rozważa, jak powinien sobie ze stresem poradzić. Działa instynktownie.

Przypomniało mi się to nagranie, kiedy ostatnio usuwałam zęba (pisałam o tym tu, tu, a nawet troszkę tu, tak, wiem, że dużo). W trakcie zabiegu kleszcze się nagle ześlizgnęły, co mnie mocno wystraszyło. Nic się nie stało, po prostu było to bardzo nieprzyjemne i niespodziewane. Od razu zauważyłam, że moja prawa ręka zaczęła drżeć. Trwało to kilkanaście sekund i się skończyło samo z siebie. Pamięć przywołała obraz tego niedźwiedzia. Czy to było coś podobnego? Trudno powiedzieć.

Podczas przygotowań do tego wpisu natrafiłam na komentarz, którego autor interpretował drgawki niedźwiedzia jako efekt uboczny podanego środka nasennego. Nie znalazłam więcej podobnych informacji na ten temat, ale zamyśliłam się nad tym. Może rzeczywiście tak było, że to nie reakcja naturalna, a lek? Po chwili przypomniałam sobie historię z moim własnym kotem.

Luna, czyli przewodniczka domowego stada, kilka lat temu przechodziła zabieg kastracji (od razu uprzedzę ewentualne komentarze: kotki można sterylizować albo kastrować, to są dwie różne procedury). Spędziła w przychodni weterynaryjnej popołudnie i całą noc. Narkoza, kroplówka, powolne wybudzanie, a to wszystko w obcym środowisku i w dodatku na głodniaka. Nic przyjemnego dla ani dla człowieka, ani dla kota. Przy odbiorze weterynarz powiedział, aby uważać na nią i nie zachęcać do zabawy. Miała nie wykonywać gwałtownych ruchów, nie biegać, nie skakać. Po powrocie do domu otworzyłam transporter i pozwoliłam jej wyjść samodzielnie. Poza wygolonym brzuszkiem i szwami wszystko wydawało się w porządku. Podreptała do pokoju, a ja, uspokojona, zabrałam się za robienie kawy. WTEM! Usłyszałam dziwny odgłos. Zajrzałam do salonu, a tam Luna w najlepsze wyciągała kocyk z transportera. Łaziła z nim następnie po mieszkaniu, a potem zaczęły się galopy, skoki i ogólne szaleństwo. Bałam się, że rana się jej rozejdzie, ale nie było sposobu, aby ją uspokoić. Musiała widocznie tego weterynarza i zabieg po prostu z siebie wyrzucić. Po kilku godzinach (tak!) biegania zjadła potężną porcję karmy i zapadła w długi, głęboki sen.

Czyli, lek lekiem, ale instynktowna reakcja może być podobna u różnych gatunków zwierząt. A jak jest z gatunkiem ludzkim?

Zaczęłam myśleć o tym, co człowiek powinien zrobić, doświadczywszy silnych emocji w postaci stresu. Z przykładu niedźwiedzia i kota wynika, że pozwolić im ujść jak najszybciej. Tylko jak to zrobić?

Po pierwsze, trzeba sobie zdać sprawę z tego, co się wydarzyło. Nazwać emocje. To nie zawsze jest łatwe. Osoby o zaburzonym poczuciu własnej wartości, o przesuniętych granicach często nie będą w stanie przyznać same przed sobą, że właśnie doświadczyły krzywdy.

Po drugie, trzeba znaleźć sposób na przeżycie tych emocji. Na to nie ma jednego, uniwersalnego przepisu. Każdy człowiek jest inny, innego stresu doświadcza i skuteczność rozwiązań dla każdego będzie różna. Ponadto, często najlepsze efekty przynoszą kombinacje kilku sposobów – doraźnie i w dłuższej perspektywie. Podaję kilka najpopularniejszych (kolejność alfabetyczna):

  • aktywacja behawioralna (większa aktywność i zaangażowanie w konstruktywne czynności, przynoszące nam pozytywne odczucia),
  • celowe rozproszenie uwagi,
  • ćwiczenia oddechowe,
  • ćwiczenia TRE (czyli Trauma/Tension Releasing Excersises – po polsku: ćwiczenia uwalniające traumę/napięcie),
  • ćwiczenia odprężające i wyciszające,
  • intensywna aktywność fizyczna (szczególnie, kiedy uczuciom towarzyszy złość),
  • obserwacja siebie i swoich emocji,
  • płacz,
  • rozmowa z zaufaną osobą,
  • techniki relaksacyjne i mindfulness (czyli uważność),
  • terapia.

Te sposoby mogą przynieść doraźną ulgę i pomóc wyciszyć emocje, dzięki czemu można spojrzeć na sytuację z większego dystansu. W wypadku silnych stresów, o charakterze traumatycznym, albo tych przewlekłych, często bardzo potrzebne jest wsparcie terapeuty.

Temat oczywiście jest zaledwie dzisiaj muśnięty. Wyszło mi trochę bardziej coachingowo, ale niezmiennie z serca 🙂

A jak Wy sobie radzicie z napięciami i stresem?

Pozdrawiam,

A.

20 odpowiedzi na „Czy niedźwiedź polarny i mój własny kot radzą sobie ze stresem lepiej ode mnie?”

  1. Awatar eclecticblizzardb8c4f6fe34
    eclecticblizzardb8c4f6fe34

    Ciekawy temat.

    Polubione przez 2 ludzi

    1. Awatar Joanna

      Oryginalne podejście. 🙂 Stresu nie sposób całkiem wyeliminować, ale jakoś daję radę 🙂

      Polubione przez 1 osoba

      1. Awatar Agnieszka

        Czasami jest potrzebny 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂

        Polubienie

    2. Awatar Agnieszka

      Dziękuję za odwiedziny 🙂

      Polubione przez 1 osoba

  2. Awatar mmzd

    Jak sobie radzę ? – walę wirtualną pięścią w wirtualny stół, wywarkując przez zęby wysoce niecenzuralne słowo z r w środku .. pomaga !

    Polubione przez 1 osoba

    1. Awatar Agnieszka

      To brzmi jak zdrowe wywalanie z siebie, taki upust 🙂

      Polubione przez 1 osoba

  3. Awatar Ewa Pankau

    Szybki spacer wśród drzew. Pomaga zawsze 🙂

    Przypomina mi się medytacja aktywna Osho – w jednej z nich pierwsze 15 minut się stoi i trzęsie. Wytrząsa się wszystkie nagromadzone w ciele napięcia. Tak mi się z misiem z filmu skojarzyło😊

    Polubione przez 1 osoba

    1. Awatar Agnieszka

      Słyszałam o tej medytacji 🙂 Może jest więcej podobieństw między nami a zwierzakami, niż przypuszczamy 🙂

      Polubione przez 1 osoba

  4. Awatar jotka
    jotka

    O, łatwo powiedzieć, w teorii wszystko proste, ale w danej chwili emocje często biorą górę, trzeba mieć niezły trening za sobą, by o tych zasadach pamiętać!

    Podobno najbardziej boimy się samego strachu, a strach często ma wielkie oczy!

    Polubione przez 1 osoba

    1. Awatar Agnieszka

      Zgadzam się, że to nie jest łatwe, ale według mnie warto wiedzieć 🙂
      A ze strachem to święte słowa! Pozdrawiam serdecznie 🙂

      Polubienie

  5. Awatar Laura A.

    Ja niedawno robiłam kanałówkę u innego lekarza niż zwykle, bo pod mikroskopem. Znieczulenie niby już działa, ale kurde, czuję ból!
    Przy wpychaniu takiej płytki między zęby dziąsło potrzebowało czasu na przyzwyczajenie i nie było to przyjemne. Automatycznie zaczęła drgać mi warga.
    Myślę sobie, wyglądam pewnie idiotycznie, ale nie idzie tego zatrzymać.
    Może to trywialny przykład, ale niektórzy serio panicznie reagują na stomatologów…

    Polubione przez 1 osoba

    1. Awatar Agnieszka

      Może to była taka naturalna reakcja? Podobno to bardzo dobrze, gorzej, kiedy takie emocje nie mają ujścia. Życzę jak najmniej wizyt u dentysty i pozdrawiam serdecznie 🙂

      Polubione przez 1 osoba

  6. Awatar katasza

    Jako wczesna nastolatka miałam w domu świnkę morską i ta świnka kiedyś doznała traumatycznego przeżycia, kiedy została uwięziona w rozkładanej sofie: tata składał i jej nie zauważył. Kiedy ją w końcu znaleźliśmy i uwolniliśmy (a trochę zeszło…), przez dłuższą chwilę biedna cała się trzęsła – nie pamiętam, co było dalej, ale jej drżenie pamiętam bardzo dobrze. Potem już nigdy nie weszła do tamtego pokoju, gdy sofa była rozłożona.
    Ja też potrafię trząść się z nerwów. A na rozładowanie dobrze u mnie działa albo energiczny spacer, albo joga i techniki relaksacyjne. Kolorowanie też pozwala mi się wyciszyć, bo to monotonna czynność, nie wymaga wysiłku jak tworzenie rysunku od zera, i do tego jest widoczny efekt.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Awatar katasza

      Kiedy przeczytałam komentarz o technice, gdzie się przez jakiś czas celowo trzęsie, przypomniało mi się jeszcze, jak znalazłam informakję, że częste otrzepywanie się u psa może świadczyć o stresie – faktycznie pies, który był w trudnej dla niego wtedy sytuacji, otrzepywał się bardzo często.

      Polubione przez 1 osoba

      1. Awatar PKanalia

        jak kot się za bardzo liże, to też nie znaczy, że taki zeń super czyścioch, tylko może być zestresowany i niekoniecznie z powodu pcheł…

        Polubione przez 1 osoba

      2. Awatar Agnieszka

        Z kolei jak kot się nie myje, to jest to oznaką jakichś problemów zdrowotnych 🙂

        Polubienie

      3. Awatar Agnieszka

        To mogą być podobne mechanizmy. Ciekawy ten nasz ludzko-zwierzęcy świat 🙂

        Polubienie

      4. Awatar PKanalia

        zgadza się, kot nie myjący się bez wątpienia kwalifikuje się do wizyty u weta, aczkolwiek rasowe koty długo i średniowłose mogą mieć niezadbaną: skołtunioną, zfilcowaną i pełną derdów sierść z powodu braku pomocy człowieka i być zupełnie zdrowe, bo takie koty z założenia nie dają rady ogarnąć całego swojego futra… za to ciekawe jest, gdy kot coś zobaczy i nagle zaczyna się lizać, tak trochę, kilka ruchów głową i pyszczkiem… jest to odpowiednik ludzkiego podrapania się po głowie w momencie chwilowego zakłopotania… miłe jest z kolei, gdy kot ociera się pyszczkiem lub tułowiem o nasze np. nogi… on tak zostawia na nas swój zapach i jednocześnie przekazuje ważny komunikat: „to jest moja/mój kumpel(a)” 🙂

        Polubione przez 1 osoba

      5. Awatar Agnieszka

        Tak 🙂 Albo wręcz: „To moja własność. Zaklepane, oplute” 🙂

        Polubienie

    2. Awatar Agnieszka

      Nieszczęsna świnka morska! Już potem była ostrożna.
      Dobrze mieć kilka sprawdzonych sposobów 🙂 Myślałam jaki czas temu o kolorowaniu, może rzeczywiście spróbuję. Pozdrawiam serdecznie 🙂

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do Agnieszka Anuluj pisanie odpowiedzi

Archiwum:

Cześć, mam na imię

Agnieszka :)

Lubię zatrzymać się na chwilę, by spojrzeć na życie z wdzięcznością i spokojem. Wierzę, że każdy dzień niesie ze sobą coś wartościowego.

Na tym blogu dzielę się swoimi przemyśleniami o tym, co mnie otacza, czego doświadczamy, a także o rozwoju i zrozumieniu siebie. Staram się żyć coraz bardziej świadomie, uważnie i z miłością – do siebie i świata. 

Jeśli masz ochotę, zapraszam Cię do wspólnej podróży. Zachęcam do dzielenia się wrażeniami w komentarzach i mailach.

A jeżeli czujesz, że chcesz ze mną pracować, zapraszam do kontaktu 🙂

Bądźmy w kontakcie!