Galaretkowate. Grudkowate. Z cellulitem. Jędrne. Z żylakami. Bez żylaków. Ogorzałe. Strzaskane na głęboki brąz. Białe jak córka młynarza. Muśnięte słońcem. Spieczone, ze schodzącą skórą. Oliwkowe. Różowe. Opalone tylko na nosie i na barkach. Proste. Krzywe. Przygarbione, a czasem zwyczajnie garbate. Z jednym barkiem wyżej. Zgrabne jak modelka. Niezgrabne wcale, ani trochę. Symetryczne. Niesymetryczne. Nieproporcjonalne. Z wystającymi kolanami i łopatkami. Grube, tłuste po prostu. Dobrze wyćwiczone. Gibkie. Nabite tak, że mięśnie wydają się rozsadzać skórę. Z brzuchem. Bez brzucha. Z licznymi fałdkami. Wychudzone. Zaokrąglone. W ciąży. Małe. Bardzo malutkie. Średnie. Duże. Wysokie i niskie. Stare, młode. Leciwe. Lekko owłosione. Owłosione bardzo mocno, wręcz włochate. Starannie wydepilowane. Przesuszone od wody morskiej, wiatru i piasku. Błyszczące balsamami i oliwkami. Sprawne. Niesprawne. Kuśtykające i kulejące. Chwiejne jak trzcina na wietrze, którą trzeba podtrzymywać. O kulach. Na wózku. Z laseczką albo z kijkami. Silne. Słabe. Chore. Z podłączonymi kabelkami, rurkami i aparaturą. Zdrowe jak koń. Pomarszczone. W pełnym makijażu. Ze sztucznymi rzęsami. Niczym nieumalowane. Z hollywoodzkim uśmiechem. W widocznymi brakami w uzębieniu. Z aparatem ortodontycznym. Z bolącym zębem. Z nosem orlim, zadartym lub jak ziemniak. W ogóle z twarzą kształtu ziemniaka. Albo z mocno zarysowaną szczęką czy wysokim czołem. Z niskim też. Z włosami rudymi, czarnymi, jasnymi. Farbowane. Siwe jak gołąb. Krótkie. Długie, powiewające na wietrze. W kucykach, kokach, warkoczach, ale też w ogóle nie pamiętające ostatniego kontaktu ze szczotką. Łyse zupełnie, jak kolano. Z łysinką pośrodku. Z zaczeską. W kapeluszu. W czapce. W kapturze. W okularach przeciwsłonecznych i korekcyjnych. Obwieszone biżuterią. Z obrączką i bez. Wyperfumowane. Pachnące potem, rybą, starym tłuszczem po frytkach. Z niedomytą nogą. Zapiaszczone. Wystrojone jak szczur na otwarcie kanału. Eleganckie. Niemodne. W stroju sportowym. Ubrane niechlujnie albo brzydko. Skąpo odziane. Owinięte w pięć warstw, na cebulkę. Wysmarowane filtrem przeciwsłonecznym. Objuczone parawanami, leżakami, łopatkami i grabkami. Siadające wprost na piasku. Kąpiące się. Unikające zamoczenia jak diabeł święconej wody. Spacerujące brzegiem morza. Robiące mnóstwo zdjęć. Siedzące w namiotach i koszach. Grające w piłkę albo w karty. Puszczające latawce. Czytające książkę. Rozwiązujące krzyżówki. Słuchające muzyki, audiobooków, radia. Nic nie robiące. Śpiące. Gapiące się w morze albo w niebo. Przyklejone do telefonu. Śmiejące się głośno. Palące papierosy. Prowadzące długie rozmowy telefoniczne. Myślące na głos i w ciszy. Spokojne. Uśmiechnięte. Zapłakane. Zirytowane. Zmęczone. Obrażone na cały świat. Zawstydzone. Niepewne. Zadowolone z siebie. Pogodne. Sfrustrowane. Nieszczęśliwe. Smutne. W żałobie. Radosne. Wypoczęte. Pełne nadziei i optymizmu. Świeżo po ślubie. Bezrobotne. Bogate jak Krezus. Oszczędne. Niezamożne. Robiące plany na przyszłość.
Ciała.
Ludzie.
Wszyscy się grzejemy w tym samym słońcu.
Pozdrawiam znad morza,
A.








Dodaj odpowiedź do Stary kostium i morz/że – Niecodziennik Anuluj pisanie odpowiedzi