Pakowanie, załatwianie, jakieś zakupy na ostatnią chwilę – to wszystko jest nieodłącznie związane z przygotowaniami do wyjazdu. Dla mnie jednak ważne jest też to, co będzie potem, po powrocie. Czasami lubię mieć na uwadze siebie z przyszłości. Zdarza mi się wpaść na pomysł, aby zrobić coś, za co będę wdzięczna samej sobie.
Przed urlopem czy wyjazdem służbowym mam właśnie takie myśli i plany. Nie zawsze udaje mi się je zrealizować, ale w miarę możliwości się staram. Te rzeczy zawsze umilają mi powrót:
- Czysta pościel. To takie przyjemne, kiedy po długiej podróży mogę się zanurzyć w świeżutkie poszewki. Uwielbiam to uczucie!
- Zrobione pranie. Chociaż ono podobno nigdy się nie kończy, to mimo wszystko staram się być na bieżąco w tym temacie, bo rozpakowanie walizki zawsze się kończy wstawieniem nowego prania.
- Odkurzone podłogi. Mam trzy koty, a co za tym idzie – sporo sierści. Odkurzam często, ale takie ostatnie, porządne odkurzanie tuż przed wyjazdem sprawia, że potem mniej tego futra się kumuluje.
- Pozmywane i pochowane naczynia. Odkryłam, że czysty zlew sprawia mi dużo przyjemności. Zawsze starałam się zmywać wszystko na koniec dnia, a pani z kanału Practical Mom dodatkowo mnie zainspirowała. Przed wyjazdem to dla mnie absolutny mus, nawet jeśli jadę na bardzo krótko.
- Ogólny ład. Nie jestem pedantką, ale czuję, że bałagan mnie męczy i irytuje, dlatego staram się utrzymywać względny porządek, żeby nie dopuszczać do niekontrolowanych zbiorowisk ubrań, drobiazgów i tym podobnych. Po powrocie z przyjazdu i tak robi się lekki chaos, więc tym bardziej staram się pilnować porządku przed wyjazdem.
- Coś do jedzenia. W moim przypadku jest to zazwyczaj zamrożona zupa (wiem, nie wszyscy uważają mrożenie za zdrowe, ale ja z tego często korzystam). Jest szybka do odgrzania i pomaga mi unikać nieplanowanych, a co gorsza przypadkowych posiłków.
Czy to jest niezbędne? Pewnie nie, ale w trosce o siebie z przyszłości staram się wygospodarować czas przed wyjazdem, żeby to wszystko zrobić. Czy zdarza mi się coś pominąć? Oczywiście, jestem przecież człowiekiem. Świat się nie zawali, jeśli zostawię w zlewie kubek po kawie albo do połowy zapełniony kosz na pranie. Liczą się intencje.
W tym wszystkim chodzi o to, aby powrót do domu był jak najmilszy. Robię to dla siebie i dlatego nie czuję, że jest to jakiś przykry obowiązek, ale forma zatroszczenia się o mnie z przyszłości.
No to cóż… idę pozmywać 🙂
A w jaki sposób Ty szykujesz się na powrót z urlopu?
Pozdrawiam,
A.








Dodaj odpowiedź do okularnicawkapciach Anuluj pisanie odpowiedzi