Witajcie!
Od niedawna jestem na oficjalnym urlopie. W tym roku do pracy wrócę na początku września, więc przede mną kilka tygodni słodkiej laby. Wybieram się nad polskie morze w drugiej połowie sierpnia i już nie mogę się doczekać tego wyjazdu!
Ale tymczasem cieszę się życiem na zwolnionych obrotach. Spokojne poranki i dużo czasu – tego mi często brakuje na codzień, za tym tęsknię. Staram się wyciskać jak cytrynkę te chwile, rozkoszować poczuciem, że nic nie muszę, a wszystko mogę (przynajmniej w teorii) 🙂
Zastanawiałam się, co bym chciała z tymi nagle odzyskanymi wolnymi mocami przerobowymi zrobić. Od czasu do czasu potrzebuję dni nicnierobienia, zwłaszcza po jakimś maratonie w pracy, ale zauważyłam, że nie służy mi taka długotrwała, całkowita bezczynność na wszystkich polach. Zaczynam wtedy wpadać w przygnębienie, pojawiają się jakieś lęki i smutki. Mam wrażenie, że to ten bezruch je generuje, podczas gdy działanie daje mi radość i poczucie spełnienia. Oczywiście nie mam na myśli niezdrowych relacji z pracą, ale wszelkie aktywności, które sprawiają, że moje dni są bardziej kolorowe.
Pomyślałam sobie, że fajnie by było wrócić do wieczornego czytania książek w łóżku. Kiedyś to uwielbiałam, ale w ostatnich latach rzadko się zdarza, abym po całym długim dniu miała energię i chęci na zagłębianie się w lekturę. Oczy po prostu same mi się zamykają z każdym kolejnym ziewnięciem.
Dlatego postanowiłam przypomnieć sobie dawne czasy właśnie na urlopie w tym roku. Wyspana, wypoczęta i zrelaksowana – w tym stanie mogę sięgać po wieczorne lektury! Na szafce nocnej przy łóżku mam od zawsze stosik książek gotowych do czytania, w tym dwie rozpoczęte, więc jestem przygotowana.
Wzięłam prysznic, wskoczyłam w pidżamkę, nalałam sobie wody do popijania i hop do łóżka. Czułam radosną ekscytację, czułam się jak dziecko. Najedzone koty niespiesznie pałętały się po mieszkaniu, szukając miejsc do swoich kocich drzemek. Wokoło panowała cisza, jedynie wentylator szumiał cicho, owiewając przyjemnym, chłodnym wiatrem moja skórę. To był mój czas.
Książka w dłoń.
Czasami tak niewiele potrzeba, by być szczęśliwym 🙂
A Wy? Czy dzisiaj poczuliście szczęście?
Serdecznie pozdrawiam,
A.








Dodaj odpowiedź do Agnieszka Anuluj pisanie odpowiedzi